andjj andjj
589
BLOG

Idzie kryzys

andjj andjj Gospodarka Obserwuj notkę 2

Firmy szykują cięcia. Do zwolnień grupowych wytypowały w tym roku już 47 tys. pracowników - pisze Gazeta Wyborcza. Po raz pierwszy od 12 lat kurczą się nasze oszczędności. Kurczą się też dochody państwa: spadają wpływy z podatku VAT. Idzie kryzys - takie informacje bombardują nas ostatnio ze wszystkich stron.

Informacjom tym towarzyszą tradycyjnie rady "ekspertów": trzeba obniżać podatki, zmniejszyć ilość państwa w państwie, ułatwić prowadzenie działalności gospodarczej. Podniesienie płacy minimalnej tylko powiększy bezrobocie - przekonują główni ekonomiści banków czy "mądre" głowy z neoliberalnych think-tanków.

Pomyślałem więc sobie: czas skończyć z postmodernistycznymi wywodami ;) Postanowiłem popełnić wpis jak najbardziej modernistyczny, w którym posłużę się wskaźnikami i cyferkami Eurostatu, Głównego Urzędu Statystycznego, Biura Projektowego Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP - agendy ONZ) i "amerykańskiego GUS-u" - Census.gov*.

Stara, dobra socjalistyczna Unia...

Sprawdziłem najpierw, czy obniżanie podatków to czynnik antykryzysowy, czy może właśnie kryzysotwórczy. Na początek poszukałem odpowiedzi na pytanie, w których państwach UE występują największe obciążenia podatkowe. Czyli gdzie w UE mamy najwyższy udział wydatków publicznych w PKB.

Oto najbardziej "socjalistyczne" państwa UE, w których wydatki publiczne to minimum 51% PKB (w nawiasie stopa bezrobocia na koniec 2011 roku): Dania (7,6%), Finlandia (7,5%), Francja (9,7%), Belgia (7,2%), Szwecja (7,5%), Austria (4,2%) i Słowenia (8,2%). Jak pokazują wskaźniki bezrobocia (i wiele innych danych) wszystkie te kraje stosunkowo bezboleśnie przeszły kryzys. Wydatki na poziomie ok. 50% PKB mają jeszcze Holandia (bezrobocie: 4,4%), Włochy (8,4%) i Grecja (17,7%). W Holandii i we Włoszech dochód państwa to jednak ok. 47% PKB, podczas gdy w Grecji - ok. 41% (Grecy wydają lwią część dochodów państwa na obsługę zadłużenia, dług publiczny, od czasu wdrożenia planów oszczędnościowych i ograniczania wydatków publicznych, wzrósł ze 110 do 170% PKB). Średnie bezrobocie dla całej UE to 9,7%.

Sprawdźmy, jak wyglądają kraje, w których są najniższe podatki i najmniej państwa w państwie: Bułgaria (bezrobocie na koniec 2011 r.: 11,2%), Litwa (15,4%), Słowacja (13,5%), Rumunia (7.4%), Estonia (12,5%), Łotwa (15,4%). Wydatki publiczne w tych krajach to ledwie 35-39% PKB, mniej więcej jak w USA (37%). We wszystkich tych krajach bezrobocie wyraźnie wzrosło w czasie kryzysu. Rumunia tylko pozornie jest wyjątkiem - tąpnięcie w tamtejszej gospodarce nastąpiło dopiero w tym roku (rekordowy spadek narodowej waluty w stosunku do euro, bardzo wysokie zewnętrzne zadłużenie, obniżony rating kraju, wstrzymane wypłaty z UE). To ostatecznie zmiotło nieudolny prawicowy rząd, wynosząc do władzy lewicę i premiera Victora Pontę.

Jak na tym tle wygląda Polska? Poziom wydatków publicznych - 42% PKB, bezrobocie: 12,6% (dane za czerwiec 2012).

Kryzysotwórczy Gini

Czas kryzysu to czas cięć - słyszymy w mediach. Nikogo nie dziwi więc, że w Polsce, mimo wzrostu PKB i rosnących zysków firm, płace rosną w tempie zaledwie 2 proc. (przy inflacji wynoszącej 4 proc). Oznacza to realny spadek dochodów większości i zarazem wzrost nierówności społecznych. W Polsce tzw. współczynnik Giniego, pokazujący rozwarstwienie dochodów gospodarstw domowych, wzrósł z 0,311 w 2010 roku do 0,325 w 2011 roku.

Współczynnik Giniego to model matematyczny, przyjęty w całym świecie do obrazowania nierówności społecznych. Poziom 0,00 oznaczałby stuprocentowy egalitaryzm - całkowicie równomierny rozkład dochodów w społeczeństwie (premier, właściciel korporacji, nauczyciel i sprzątaczka zarabiająca tyle samo), poziom 1,00 - rzecz jasna zupełnie nierealną sytuację, w której jedno gospodarstwo domowe zbiera 100% dochodu narodowego. W praktyce współczynnik Giniego waha się na świecie od 0,2 do 0,6.

W Europie najmniej nierówności społecznych jest w Słowenii: 0,23, najwięcej na Litwie: 0,37. W USA wskaźnik ten wzrósł z poziomu 0,408 w 1995 r. do 0,467 w 2008 r. Najwyższe nierówności społeczne występują w krajach Ameryki Łacińskiej. Choć np. w Brazylii - dokładnie odwrotnie niż w USA - zmalał on bardzo wyraźnie z poziomu 0,592 w 1995 r. do 0,519 w 2012. Jak przełożył się spadek/wzrost nierówności społecznych na kondycję gospodarczą obu krajów chyba nie muszę dodawać. Brazylia wyrosła w tym czasie na gospodarczą potęgę, w czasach ogólnoświatowego kryzysu, odnotowywała ponad 7-procentowy wzrost PKB i najniższe bezrobocie w historii - na poziomie 5,7%. W USA bezrobocie nie spadło w tym czasie poniżej 8,2% (przy niecałych 4% w 1995 roku).

Sprawdźmy jednak, jak wahania współczynnika Giniego wpływają na kondycję gospodarczą krajów Unii Europejskiej. Czy wzrost nierówności społecznych w Polsce (z 0,311 do 0,325 w ciągu roku) coś dla nas oznacza? Czy współczynnik Giniego rzeczywiście jest czynnikiem kryzysotwórczym? Czy tzw. elastyczne zatrudnienie, niskie płace pobudzają wzrost gospodarczy i w dłuższej perspektywie spadek bezrobocia, czy odwrotnie: spadek konsumpcji wewnętrznej i wzrost bezrobocia?

Najpierw porównajmy dane z 2000 i 2010 roku. Największy spadek nierówności społecznych odnotowano w tych oto krajach starej Unii:
Belgia 0,33 -> 0,26 (bezrobocie: 6,9% w 2000; 7,2% w 2011)
Holandia 0,31 -> 0,25 (3,1% w 2000; 4,4% w 2011)
Włochy 0,36 -> 0,31 (10,1% w 2000; 8,4% w 2011)
Austria 0,29 -> 0,26 (3,6% w 2000; 4,2% w 2011)
Finlandia: 0,27 -> 0,25 (9,8% w 2000, 7,7% w 2011)

Warto dodać, że w tym samym czasie (2000-2011), w krajach obecnej strefy Euro, bezrobocie wzrosło ogólnie z poziomu 8,5 do 10,2%.  Warto zauważyć też, że bardzo ciekawie wyglądają Włochy w porównaniu do innych krajów południa także dotkniętych kryzysem długów publicznych:
Grecja 0,34 -> 0,33 (bezrobocie 11,2% w 2000 -> 17,7% w 2011)
Hiszpania 0,34 -> 0,34 (bezrobocie 11,1% -> 21,7%)

Jedynym krajem Unii Europejskiej, w którym wzrost nierówności społecznych spowodował spadek bezrobocia, były Niemcy (współczynnik Giniego 0,28 w 2000 r., 0,29 w 2010, bezrobocie: 7,5% w 2000, 5,9% w 2011). To jednak nie zaskakuje, bo Niemcy - mając olbrzymią nadwyżkę eksportu - są głównym beneficjentem wspólnej waluty. Włochy są w odwrotnej sytuacji - więcej importują niż eksportują, więc to ich - jeszcze większy niż w Niemczech - spadek poziomu bezrobocia zasługuje na uwagę.

Dziki Wschód

Spójrzmy jeszcze na kraje Unii Europejskiej w których notuje się najwyższy poziom nierówności społecznych (współczynnik Giniego, dane za 2010 r.) i porównajmy je z poziomem bezrobocia w 2008 (początek kryzysu) i w 2011 roku:
1. Litwa (0,37), wzrost bezrobocia: 5,8% -> 15,4% (!!!)
2. Łotwa (0,36), wzrost bezrobocia: 7,5% -> 15,4%
3. Hiszpania (0,34) 11,3 -> 21,7%
Portugalia (0,34) 7,7 -> 12,9%
5. Grecja (0,33) 7,7 -> 17,7%
Bułgaria (0,33) 5,6 -> 11,2%
Wlk. Brytania (0,33) 5,6 -> 8,0%
Rumunia (0,33) 5,8 -> 7,4%
9. Włochy (0,31) 6,7 -> 8,4%
Estonia (0,31) 5,5 -> 12,5%

Jedynymi krajami, które wykazały odporność na kryzys także w sferze zatrudnienia (w których bezrobocie spadło lub zwiększyło się o minimalnie, tj. o mniej niż 0,5%) były Niemcy (0,29 - to jak wspomniałem osobny przypadek), Luksemburg (0,28), Belgia (0,26) i Austria (0,26)...

Jeśli więc usłyszycie w telewizji, że receptą na kryzys jest obniżanie podatków, elastyczność zatrudnienia, cięcia płac w sektorze publicznym czy zmniejszanie obecności państwa w gospodarce, wiedzcie, że macie do czynienia ze środkami masowego ogłupiania. Te recepty to bowiem nic innego jak gaszenie pożaru benzyną...

 
* Źródła danych statystycznych:
andjj
O mnie andjj

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka